Malowanie & Patynowanie, Wydarzenia

Mistrzostwa Świata w patynowaniu obuwia Londyn 2019

23 marca 2019 roku brałem udział w Mistrzostwach Świata w patynowaniu obuwia. Same Mistrzostwa w tej konkurencji odbyły się po raz pierwszy. A ja zostałem wyłoniony do ścisłej trójki z eliminacji, które polegały na przesłaniu zdjęcia z dowolną własną realizacją. Wybrałem zdjęcie z modelem Yanko 377 w malowaniu Marble. Buty te wykonałem dla Szymona Jeziorko.

Wróciłem do codziennych czynności i kompletnie zapomniałem nawet kiedy ma się to rozstrzygnąć. Któregoś wieczoru w piątek dostałem e-mail od Jaspera z poczytnego bloga shoegazingblog, z informacją, że zostałem wybrany do ścisłej trójki finalistów. Byłem przeszczęśliwy. Dzięki systematycznej pracy zostałem doceniony na świecie w tak wymierny sposób. Wszak nadesłano podobno bardzo wiele zgłoszeń z całego świata. Dodało mi to wiatru w żagle. Lepiej się pracuje, gdy wiadomo, że praca którą się wykonuje jest doceniana. Co prawda to takie łechtanie własnego ego, ale kto czasem tego nie potrzebuje? Jest to bardzo motywujące do dalszej pracy.

W międzyczasie zostałem poproszony o wybór barwników, kremu i pasty jakie będę używać w trakcie samych Mistrzostw. Organizator zobowiązał się wszystko dostarczyć bezpośrednio na stanowisko. Mieliśmy posiadać jedynie swoje pędzle, akcesoria do polerowania i tym podobne narzędzia. Doszedłem do wniosku, że skoro w eliminacjach pokazałem swoje ulubione malowanie „Marble“ to niemądrze byłoby w finale wykonywać coś podobnego. Postanowiłem, że efekt „Wood“ będzie idealny. Oprócz klasycznej ciemnej patyny w brązie postawiłem jeszcze na odrobinę koloru fioletowego. Tym sposobem wysłałem do Jaspera zapotrzebowanie na zestaw farb Saphir

– Black 01
– Brown 04
– Dark Brown 05
– Yellow Base 95
– Purple Base 62

do tego krem i wosk Saphir z linii Medaille D’or do wykończenia malowania.

– Neutral 02
– Black 01

Wszystko to odbyło się na około miesiąc przed Mistrzostwami. W międzyczasie temat podchwyciły Polskie media, dzięki czemu udzieliłem kilku wywiadów dla TVS Silesia, TVP3 oraz można mnie było zobaczyć w TVP1 w Teleexpressie. Kolejny wiatr w żagle.

W końcu jednak nastał ten dzień gdzie wyruszyłem do Londynu. Nie sposób tutaj nie wymienić konkurencji, która miała mi towarzyszyć na Mistrzostwach. Pierwszy rywal to Francuz Stéphane Villette, weteran patyniarstwa. Zajmuje się profesją od 1996 roku. Po dokładniejszym obejrzeniu jego prac było widać, że ma wypracowany, bardzo dobry i charakterystyczny dla siebie warsztat. Piękne przejścia tonalne. Jego buty zawsze wykończone są wzorowo.

Drugim z rywali był młody Anglik Samuel Norsworthy pracujący na co dzień w Ginzano Girling. Fanom klasycznego obuwia nie trzeba przedstawiać tej firmy. Młody Anglik, raptem od roku w branży, ale już można było zobaczyć, że ma bardzo duży talent.

Chociaż Mistrzostwa w patynowaniu obuwia odbyły się po raz pierwszy, to sama impreza London Super Trunk Show odbywała się już w przeszłości. Były dwie edycje w Londynie oraz ta, która zapoczątkowała cały cykl, w Szwedzkim Sztokholmie. Niesamowita impreza, skupiająca w przeliczeniu na metr kwadratowy, wiele świetnych marek obuwniczych.

Dzień przed Mistrzostwami zostałem zaproszony na wieczorne spotkanie integracyjne w jednej z hotelowych restauracji w Londynie. Tam udało mi się zamienić kilka słów z organizatorami, poznać osobiście Justina z theshoesnobblog.com, właściciela marki TLB Toni Llobera czy samego Kirby Allison z hangerproject.com oraz wielu innych, ciekawych ludzi.

Nastał jednak właściwy dzień. Na miejscu, czyli w showcase.co gdzie odbywała się impreza, o 11:00 czekało na mnie miejsce w środku stołu. Wcześniej wybrane farby i kosmetyki oraz surowa para butów TLB znajdowały się już na stanowisku. Po mojej prawej stronie rozkładał się Stéphane, a po lewej młody Samuel. Szybko rzuciłem okiem na ich barwniki i od razu czułem, że każdy podąży trochę inną drogą.

Po wprowadzeniu przez Jaspera z shoegazing krótkiej zapowiedzi uczestników (Jasper nawiasem mówiąc według mnie prowadził całą imprezę wzorowo, z doskonałym humorem, dystansem) przystąpiliśmy do pracy. Na całość mieliśmy wydzielone 5 godzin wraz z godzinną przerwą, w której odbyły się Mistrzostwa z lustra na butach.

Jak już na spokojnie usiadłem to ciśnienie i lekki stres minęły. Wszyscy rozpoczęliśmy prace. Zdawałem sobie sprawę, że nigdy w tak krótkim czasie nie pomalowałem jeszcze butów wraz z wykończeniem. Samo malowanie nie było proste, składało się z wielu etapów, a każdy wymagał odpowiedniego czasu. Uznałem jednak, że podchodzę do tematu optymistycznie i daje z siebie wszystko. Nie chciałem jakiegoś bardzo bezpiecznego projektu.

Zacząłem od wymieszania żółtej bazy z jasnym brązem 1:1 i pomalowania dosyć jednolitej bazy. Następnie przyszła kolej na uzyskanie efektu „Wood“. Zacząłem od jasnego brązu, cienkiego pędzla i pewnymi ruchami poprowadziłem barwnik po długości buta. Przyznam, że jak podniosłem głowę i zobaczyłem ilość osób, które nas obserwuje, to ręka zaczęła lekko drżeć. Szybko się jednak opanowałem i poprowadziłem wszystko jak trzeba. Później przyszła kolej na 2-3 cienkie warstwy ciemnego brązu, tak aby efekt był bardziej przestrzenny.

Stosunkowo szybko uporałem się z bazą. Doskonale jednak wiedziałem, że najwięcej czasu schodzi na szczegóły, które były dopiero przede mną. Dokonałem oględzin tego co dotychczas zrobiłem i byłem bardzo zadowolony. Buty z każdym krokiem wyglądały coraz lepiej.

Pośpieszne spojrzenie na zegarek, kilka łyków wody i od razu podeszli ludzie podpytać co akurat robię. Dlaczego mam na stole krem bezbarwny i co zalecam w przypadku ich obuwia? Ogólnie sporo pytań o produkty Saphir, o to jak je używać. Nie miałem serca chwilę nie porozmawiać – szalenie sympatyczni i uśmiechnięci ludzie.

Naturalnie spoglądałem co jakiś czas na lewo i prawo jak idą prace moim kolegom. Buty Stéphana na obecną chwilę były bardzo intensywnie zielone, z kolei buty Samuela były lekko pomarańczowe. Wiedziałem jednak, że to póki co jedynie baza, która za chwilę w obu przypadkach zostanie sukcesywnie pokrywana różnymi technikami.

Przystąpiłem do swojej pracy. Przyszła pora na patynacje czyli przyciemnienie krawędzi ciemnym brązem. To dosyć mozolna i czasochłonna czynność, przy której trzeba być maksymalnie skoncentrowanym. Chwila nieuwagi i można mieć na skórze brzydki i niepasujący kleks. Następnie zgodnie z wcześniejszym planem, postanowiłem dodać do patynacji trochę ciekawego akcentu. Mianowicie zmieszałem czarną farbę z purpurową bazą i tym odcieniem spatynowałem miejsca, które wcześniej potraktowałem ciemnym brązem. Uzyskałem przez to ciekawy, ponownie przestrzenny efekt. Na zdjęciach widać to najbardziej na nosku buta. Czas nieubłaganie upływał, ale mimo to dosyć szybko uporałem się z samym patynowaniem. Pozwoliłem sobie na wykończenie podeszwy i jej krawędzi. Jeszcze przed zaplanowaną przerwą miałem już buty pokryte kremem, oraz wstępnie naniesionym woskiem.

Z ulgą odetchnąłem. Czas miałem naprawdę dobry. Mogłem podpatrzeć co aktualnie wykonuje konkurencja. Ta nie próżnowała. Francuz z bardzo intensywnego koloru zielonego wyszedł już na dosyć ciemną oliwkową realizację. Jego technika była bardzo niecodzienna i nigdy bym na to sam nie wpadł. Po nałożeniu bazy w intensywnej zieleni, kolejne warstwy nakładał za pomocą materiału. Nie to jednak było zaskakujące. Ciekawym zabiegiem było mieszanie kremu z barwnikiem i aplikacja tej mikstury. W międzyczasie używał też wosków i później znów swoich mikstur naprzemian z woskami. Normalnie w głowie mi się to nie mieściło, ponieważ zazwyczaj woski rezerwuję na koniec prac. Bardzo pouczająca lekcja, że nie zawsze instrukcje producenta trzeba traktować dosłownie. Warto czasem zaszaleć i znaleźć własną drogę.

Anglik z kolei z pomarańczu przeszedł na ceglaną czerwień. Jego buty jednak jak na mój gust były zbyt jednolite. Co prawda Samuel pięknie je wyprowadził z wysokim połyskiem, jak to ma w zwyczaju dla Ginzano Girling, ale moim zdaniem już na tym etapie, aby powalczyć o pierwsze miejsce, brakowało przysłowiowego pazura.

Chwilę później zapadła godzinna przerwa. Plan szedł zgodnie z założeniami, zależało mi, aby do przerwy mieć już nałożone woski, które na przerwie mogły się trochę utwardzić do późniejszej polerki. Tym sposobem nie zmarnowałem tej godziny – pracowała na mnie. Podczas przerwy mogłem za to w spokoju podziwiać jak 3 uczestników z Japonii, Rosji i USA wykonuje lustra na fabrycznym bucie Loake. Japończyk wygrał bezapelacyjnie. Moim zdaniem nie można już było uzyskać lepszego efektu końcowego. Było to naprawdę świetne show. Ciekawym akcentem było to, że w tej konkurencji brał udział Amerykanin polskiego pochodzenia – Caleb Malinowski.

Po przerwie pozostała raptem godzina na ukończenie butów. Wykończenie woskami na wysoki połysk zajęło mi pół godziny. Wyrobiłem się sporo przed czasem. Odłożyłem buty i postanowiłem popatrzeć co robią moi rywale. Francuz chwilę później również zakończył pracę i także się rozluźnił. Pogratulowaliśmy sobie zamieniając kilka słów. Niemal równo z „dzwonkiem“ Anglik oddał swoją parę. Teraz pozostało czekać na jury, które składało się między innymi z przedstawicielki firmy Saphir, Justina z theshoesnob, patyniarza od Ascot Shoes, patyniarza ze Szwecji o pseudonimie Magic Mike, właściciela Skolyx i Jaspera z shoegazing. Być może kogoś pominąłem.

Jury już przechodząc koło naszego stołu podczas pracy, co chwila cicho szeptało między sobą, że będą mieli ciężki orzech do zgryzienia. Tak też było. Poprzednia konkurencja, którą wygrał Japończyk, to decyzja jury niemal błyskawiczna. U nas jury debatowało blisko 20 minut. Kompletnie nie było zgodne. Co słyszałem już po fakcie to to, że mieli z góry obmyśloną jakąś koncepcję, punktację itp. Jak jednak zobaczyli wszystkie pary to okazało się, że ich wcześniej przygotowany plan musi zostać zmieniony. Cokolwiek to znaczyło. Jednak wracając do obrad, znaczenie miało wszystko. Dokładność malowania, technika, dobór koloru, przejścia tonalne czy też wykończenie podeszwy. Wszystko to bowiem składało się na końcową ocenę.

Przyszła kolej na oficjalne ogłoszenie wyników. W sumie wierzyłem w swoją pracę, ale wiedziałem, że poziom był mocno wyrównany, zaważyły pewnie detale. Jasper długo trzymał w napięciu i ogłosił, że zwyciężył Francuz Stéphane Villette. Jego praca również i mi osobiście się bardzo podobała. Do tego przemiły i sympatyczny człowiek z ciekawą techniką. Należało mu się 🙂

Pomimo przegranej wróciłem jednak z tarczą. Samo bowiem uczestnictwo w tym wydarzeniu zapamiętam do końca życia. Była to niesamowita przygoda. Zebrałem tam bezcenne doświadczenie i co najważniejsze, poznałem wspaniałych ludzi z podobną pasją. Daje to wszystko kopa do dalszego działania i chęć nieustannego szlifowania swojego warsztatu.

Po powrocie na lotnisku czekali na mnie moi najważniejsi kibice z transparentami, czyli najbliższa i kochająca rodzina 🙂

Chciałbym w tym miejscu podziękować sponsorom, którzy wsparli mnie swoimi produktami, dzięki którym mogłem dobrze się zaprezentować na tym wydarzeniu. Dziękuję właścicielom Poszetka.com za podarowanie mi marynarki, krawata i poszetki. Marce Sartolene za teczkę i pasek ze skóry do patynowania (spatynowałem na ciemny fiolet pod siebie). Do tego buty TLB od Patine.pl, które również pomalowałem jak teczkę i pasek. Tym razem publicznie dziękuję.

foto: Sebastian Wojtasik, Shoegazing

Zapraszam do obejrzenia relacji z Mistrzostw autorstwa Kirby Allison z Hanger Project.

NEWSLETTER

Zapisz się na newsletter by być na bierząco z nowościami.